Cześć! Dzisiejszym postem zawładnęły serca, które przedszkolaki w pocie czoła wyszywały. Tak, tak - wyszywały! :) W przedszkolu całkowicie odeszliśmy od takich czynności jak szycie, przeplatanie, wyszywanie, nie mówiąc o szydełkowaniu czy robieniu na drutach... Cóż czasy się zmieniły, mamy w domach rzadko zajmują się takimi rzeczami, więc dzieci tego nie podpatrują i nie robią. A w ogóle co to za pomysł, żeby dać dziecku igłę albo druty?! Przecież to zbyt niebezpieczne! Na szczęście jest Froebel :) Ciągle przypomina nam to, co już chyli się ku zapomnieniu! I tak jest też z robótkami ręcznymi. Przecież są one wspaniałą okazją do rozwijania sprawności dłoni u dzieci, koncentracji, myślenia logicznego. Nie bójmy się tego robić! To nie jest takie trudne, jakby się wydawało i naprawdę da się! Chodźcie zobaczyć jak my sobie poradziliśmy z wyszywaniem (bez pokłucia się, bez wybitych oczu i innych niebezpieczeństw) :)
Strasznie się cieszę, że Froebel przypomina i akcentuje takie czynności jak szycie, wyszywanie czy haftowanie. Kiedyś przez myśl by mi nie przeszło, żeby robić takie rzeczy z przedszkolakami. Takie aktywności to kolejny dowód na to, że aby zapewnić dziecku świetne warunki do rozwoju nie trzeba mu kupować super drogich zabawek. Często wystarczają najprostsze rzeczy, których na co dzień nie dostrzegamy. Trzeba tylko na wszystko znaleźć odpowiedni sposób :)
Na nasze wyszywanie też znaleźliśmy pewien sposób :) Robiliśmy to bez... igieł :) Jak to możliwe? Potrzeba matką wynalazków :)
Kiedy zobaczyłam to zdjęcie na Pinterście od razu zapragnęłam zrobić takie serca z dziećmi.
Spontanicznie wzięłam się do przygotowania kartek i odrysowałam serca. Aby dzieciom było łatwiej przekładać nitkę, nakłułam odrysowane serca (użyłam do tego szydełka, ale można zrobić to też wykałaczką). Zresztą dzieci też świetnie sobie radzą z takim zadaniem - to perforowanie papieru, o kórym Froebel też wspomina. To naprawdę fajna zabawa - muszę zrobić o tym osobny post!
Naszykowałam nici i ... utknęłam. Bo kiedy wyciągnęłam igłę, trochę się przestraszyłam. Rzeczywiście dzieci nie są przyzwyczajone do posługiwania się nią i mogą się pokłuć.
Wiem, że są igły bez ostrego końca (tępe, do haftowania), ale jakoś ciągle zapominałam je kupić (teraz wiem, że muszę!)
No więc wykombinowałam takie oto "igły" z kawałków drucika. Powiem szczerze, że świetnie spełniły swoje zadanie! Potem znalazłam jeszcze sznurówki, które miały sztywne końcówki i one też nadawały się do wyszywania.
Trzeba przyznać, że nie jest to pomysł na pracę plastyczną na zajęciach. Zdecydowanie jest to zajęcie na ranki lub popołudnia, bo po prostu trzeba to robić z każdym dzieckiem osobno. Pomagać, pilnować, aby z dobrej strony wkładało igłę. Ale warto! Efekty przechodzą oczekiwania, a radość i zdziwienie dzieci - bezcenne :) I jakie mamy fajne serca!
Druga strona ;)
Piękne zajęcia, bardzo kreatywne. Brawo dla Dzieci i Pani :)
OdpowiedzUsuńZnakomity pomysł! Warty podpatrzenia - można zrobić pisanki w ten sam sposób. Czytam i coraz więcej pomysłów mnie zachwyca :)
OdpowiedzUsuń