poniedziałek, 15 lipca 2019

Zapytaj logopedę

W głowie wielu nauczycieli i rodziców pojawia się mnóstwo pytań związanych z rozwojem ich dzieci i podopiecznych. Kiedy mamy wątpliwości najlepiej skonsultować się ze specjalistą. Cieszę się, że udało mi się zaprosić do rozmowy jednego z nich :) Dr Ewelina Strawa-Kęsek (mowologia.pl) odpowiedziała na kilka pytań dotyczących mowy i wymowy dzieci. Dlaczego rośnie liczba dzieci z zaburzeniami mowy? Jakie są pierwsze kroki rodziców, którzy są zaniepokojeni mową dziecka? Co możemy robić na co dzień, aby wspomagać nasze dziecko w rozwoju mowy?  Zapraszam do lektury!

Ewelina Śliwa: Dlaczego rośnie liczba dzieci z zaburzeniami mowy? Pracując w przedszkolu, miałam wrażenie, że w ciągu kolejnych lat było ich coraz więcej…

Ewelina Strawa-Kęsek: Masz absolutną rację, to niestety nie jest jedynie wrażenie. Rzeczywiście coraz więcej dzieci ma problem z nabywaniem mowy (częściej diagnozuje się tzw. ORM, czyli opóźniony rozwój mowy), wadami wymowy, nieprawidłową pozycją spoczynkową języka, a co za tym idzie niewłaściwym sposobem oddychania itp.
Składa się na to wiele przyczyn, ale według mnie do dwóch najważniejszych obszarów, jeżeli skupimy się na dzieciach bez całościowych zaburzeń rozwojowych, należą nadmierne korzystanie z ekranów oraz niewłaściwe nawyki żywieniowe.

Mówiąc o ekranach, mam na myśli smartfony, tablety, telewizory, a więc bajki, teledyski, gry, filmiki edukacyjne itp. Generalnie wytyczne Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej są takie, żeby do 18 miesiąca życia dziecko w ogóle nie korzystało z mediów cyfrowych i nowoczesnych technologii. Wyjątkiem są jedynie rozmowy video z rodziną prowadzone na przykład za pośrednictwem Skype’a czy innych komunikatorów. Pomiędzy 18 a 24 miesiącem, jeżeli rodzic chce, to może wprowadzać jakieś elementy tych technologii, jednak chcę podkreślić, że w zasadzie żadne badania nie udowodniły pozytywnego wpływu korzystania z mediów cyfrowych na rozwój dzieci w tej grupie wiekowej. Ten czas jest naprawdę kluczowy dla rozwoju mowy dziecka i nadmierna stymulacja technologiami wpływa na niego negatywnie. W tym okresie (i oczywiście później też!) najważniejsza jest zabawa, rozmowa, kontakt z drugim człowiekiem. To w ten sposób dzieci uczą się mówić. 
Pomiędzy 2 a 5 rokiem życia AAP zaleca maksymalnie jedną godzinę dziennie przed ekranem, ale ten czas również powinien być odpowiednio obudowany. Wybieramy wartościową treść, rozmawiamy o tym, co oglądnęliśmy, unikamy programów, w których zbyt dużo się dzieje i raczej staramy się nie korzystać z mediów na 1-2 godzinę przed snem. Warto zwrócić uwagę na to, żeby telewizor nie chodził gdzieś w tle. Jeżeli nie oglądamy aktywnie, to wyłączamy. Osobiście podobnie postępuję z muzyką - raczej wybieram momenty świadomego słuchania, wspólnego tańczenia, śpiewania, a później ją wyłączam. Cisza jest ważna i potrzebna każdemu.

Z kolei niewłaściwe nawyki żywieniowe, to m.in. zbyt długie podawanie pokarmów o jednolitej konsystencji, korzystanie z kubków niekapków, butelek z ustnikiem, zbyt długie karmienie butelką ze smoczkiem (a także na wcześniejszym etapie nieodpowiednio dobrany smoczek). Prawidłowe, i oczywiście dostosowane do możliwości dziecka, rozszerzanie diety ma niebagatelne znaczenie dla rozwoju aparatu artykulacyjnego. Dziecko powinno nauczyć się prawidłowo zbierać pokarm z łyżeczki, uaktywniając górną wargę (co potem pomoże mu opanować picie z otwartego kubka), ćwiczyć odgryzanie, gryzienie i żucie, co nie jest możliwe, jeżeli nie proponujemy pokarmów o zróżnicowanej konsystencji (rozgniecionych widelcem, z grudkami, miękkich kawałków warzyw i owoców podawanych do boku jamy ustnej, produktów w formie pałeczek do odgryzania, czy też o “gumowatej” strukturze, co traktujemy jako trening żucia itp.). Zbyt długie karmienie papkami i z butelki sprawia, że język nie jest motywowany do pionizacji, wykonuje jedynie ruchy poziome, ssące, co może prowadzić do niewłaściwej pozycji spoczynkowej języka, międzyzębowości, obniżonej sprawności narządów artykulacyjnych itp.


Jakie są pierwsze symptomy sygnalizujące, że coś może być nie tak z mową dziecka? W jakim wieku się pojawiają?

Tu jest bardzo podobnie jak z rozwojem ruchowym: oczywiście każde dziecko rozwija się w swoim tempie, ale są pewne umiejętności, które powinny pojawić się w określonym czasie. Należą do nich:
  • głużenie (około 2-3 miesiąca życia). Głużenie polega na wytwarzaniu dźwięków, które swym brzmieniem przypominają samogłoski i spółgłoski, np. uuuuuuuuu, auuuuuuuuuu, grrrrrr.
  • gaworzenie (około 6 miesiącaa życia). Polega ono na powtarzaniu i naśladowaniu dźwięków, np. babababa, dadadada, memememe. 
  • pojawienie się pierwszych wyrazów (około 12 miesiąca życia)
  • budowanie prostych zdań, zbudowanych z dwóch elementów (około 24 miesiąca życia) np. mama da, lala śpi.

Jeżeli coś nas niepokoi w związku z tymi krokami milowymi, to warto skonsultować się ze specjalistą. Nie czekać tylko dlatego, że ciocia, wujek albo sąsiad również do trzeciego roku życia nic nie mówili, a później od razu zaczęli składać pełne zdania. Jeżeli okaże się to potrzebne, to wczesne wspomaganie rozwoju jest nie do przecenienia.


Kiedy nieprawidłowa wymowa jest jeszcze "normą", a kiedy już powinna zwrócić naszą uwagę? Powiedzmy o najczęstszych problemach. 

Pytasz o wymowę, więc o konkretne dźwięki, głoski - tutaj również są pewne normy. Najczęściej i najłatwiej zauważalnym jest brak głoski “r”. To jednak całkowicie prawidłowe, że dwuipółlatek zamiast “ryba” mówi “jyba”, czterolatek ma prawo z kolei powiedzieć “lyba”. Głoska r powinna wskoczyć między 5 a 6 rokiem życia. Zbyt szybka chęć wprowadzenia jej do repertuaru dziecka może przynieść więcej szkody niż pożytku, bo maluch będzie chciał sprostać naszym oczekiwaniom i może zacząć ją wymawiać w zdeformowany sposób (np. gardłowo), a to jest trudniejsze do wycofania niż wywołanie prawidłowego dźwięku. Jeżeli chodzi o inne normy to warto wybrać się na konsultację logopedyczną, m.in. gdy:
  • dziecko wymawia głoski międzyzębowo, czyli w trakcie mówienia widzimy czubek języka między jego zębami,
  • dziecko sepleni bocznie, czyli brzmi trochę jak Kaczor Donald,
  • trzylatek zamienia głoski dźwięczne na ich bezdźwięczne odpowiedniki np. w na f, d na t,
  • trzylatek mówi niewyraźnie - tak, że rozumieją go tylko osoby z najbliższego otoczenia,
  • czterolatek nie wymawia głosek syczących: s, z, c, dz,
  • pięciolatek nie wymawia głosek szumiących: sz, rz, cz, dż.


Jakie są pierwsze kroki rodziców, którzy są zaniepokojeni mową dziecka? 

Warto po prostu skonsultować się z logopedą, neurologopedą czy też terapeutą karmienia - to wszystko zależy od konkretnego problemu. Być może będą potrzebne również inne konsultacje i badania: laryngologiczne, psychologiczne, badanie słuchu, fizjoterapia itp.


Kiedy niezwłocznie należy udać się do logopedy?

Na pewno zawsze wtedy, gdy zauważymy jakieś niepokojące objawy np. regres mowy czy gwałtowne zahamowanie rozwoju mowy. Także wtedy, gdy niemowlę nie odwraca głowy w kierunku źródła dźwięku, nie utrzymuje kontaktu wzrokowego, nie widzimy z jego strony chęci komunikowania się. Czerwona lampka powinna nam się zapalić, jeżeli około 9 miesiąca życia nie pojawia się gest wskazywania palcem, a także, gdy maluch nie naśladuje prostych gestów (“papa”, “brawo” itp.).
Uważam, że warto skonsultować się z logopedą także wtedy, gdy u dziecka wystąpi jąkanie. U większości dzieci objawy ustąpią samoistnie, ale warto sprawdzić, czy nie ma czynników ryzyka i w razie potrzeby wprowadzić terapię pośrednią, poprzez zabawę, która na pewno nie zaszkodzi, a może tylko pomóc.


Co możemy robić na co dzień, aby wspomagać nasze dziecko w rozwoju mowy? Może kilka przykładów prostych codziennych zabaw?

Mówmy prostym językiem, nie spieszczajmy, powtarzajmy słowa wielokrotnie i w różnych kontekstach, łączmy słowa z gestem, róbmy pauzy, żeby dać czas na odpowiedź, śpiewajmy, wspierajmy rozwój motoryki małej i dużej, bo to jest ściśle związane z rozwojem mowy. Jestem przekonana, że większość rodziców bawi się w ten sposób z dziećmi. Oto kilka prostych zabaw:
  • wspólne czytanie książeczek, nazywanie przedmiotów na obrazkach. Jeżeli czytamy bajkę o psie, to warto w tym czasie wziąć także pluszową zabawkę i naśladować jego głos. Także opowiadanie z udziałem pacynki - dzieci to uwielbiają i zawsze skupiają się wówczas na dłużej;
  • zabawy paluszkowe: najbardziej popularne to “Idzie rak” czy “Sroczka”, ale więcej propozycji można znaleźć w książeczce autorstwa Krzysztofa Sąsiadka. Te wierszyki wspierane gestami niemal zawsze wywołują uśmiech na twarzy dziecka, uśmiech to emocje, a emocje gwarantują efektywniejszą naukę;
  • poszukiwanie źródła dźwięku (chowamy w pokoju brzęczący przedmiot i zadaniem dziecka jest odnalezienie zabawki);
  • śpiewanie/mówienie szeptem raz do jednego, raz do drugiego ucha;
  • naśladowanie odgłosów podczas zabawy pluszowymi albo plastikowymi zwierzętami. Z czasem dobieranie ich do fotografii, rysunków. Można także śpiewać piosenkę o konkretnym zwierzątku i zadaniem dziecka jest podanie odpowiedniej zabawki. Zaczynamy od dwóch przedmiotów i z czasem dodajemy więcej.


Najważniejsze to jednak być z dzieckiem. Ono uczy się mowy w relacji z drugą, bliską osobą. 


Mam nadzieję, że odpowiadając na te pytania rozwiałyśmy wątpliwości wielu rodziców i nauczycieli. Dziękuję za rozmowę!


Ewelina Strawa-Kęsek - logopeda, polonistka, edukatorka, mama Roberta. Doktor nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka narzędzi dydaktycznych, artykułów naukowych oraz książki poświęconej metodzie projektu edukacyjnego. Popularyzuje wiedzę logopedyczną, prowadząc kanał na YouTubie. Zajmuje się terapią i diagnozą logopedyczną dzieci i dorosłych w gabinecie logopedycznym “Mowologia” w Krakowie (mowologia.pl).



PODPIS

1 komentarz: